Obchodzimy srebrny jubileusz idiotyzmu implementacji prawa kościelnego do świeckiego ponoć państwa. Oto Akcja Wyborcza Solidarność po naciskach hierarchii kościelnej przeniosła w 1999 r. zapisy prawa kanonicznego do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego – uświęconą przez Kościół separację, czyli… zerwanie lub zaniechanie wspólnoty życia dwojga małżonków przy dalszym trwaniu zawartego przez nich małżeństwa. Dopisano tę fikcję do kodeksu rodzinnego.
Małżonkowie w separacji uzyskują rozdzielność majątkową – swój dotychczasowy majątek dzielą sami, lub pomaga im w tym sąd. Nie dziedziczą też po sobie z mocy prawa. Dzieci urodzone po 300 dniach od orzeczenia przez sąd separacji nie mają domniemania ojcostwa odseparowanego męża. Jakby któremuś z odseparowanych małżonków nie starczało na życie, to może się od tego drugiego domagać alimentów. Jeśli zaś chodzi o kasę dla wspólnych dzieci – to dogadują się co do tego sami lub liczą na wyrok sądu. Tak samo rzecz się ma z władzą rodzicielską i sprawą kontaktów z dzieckiem. Jeżeli zajmują wspólne mieszkanie, sąd orzeka także o sposobie korzystania z tego mieszkania przez czas wspólnego w nim zamieszkiwania. W przypadkach wyjątkowych, gdy jedno z małżonków swym rażąco nagannym postępowaniem uniemożliwia wspólne zamieszkiwanie, sąd może nakazać jego eksmisję na żądanie drugiej strony. Ba, na zgodny wniosek stron, sąd może orzec również o podziale wspólnego mieszkania albo o przyznaniu mieszkania jednemu z nich, jeżeli drugi wyraża zgodę na jego opuszczenie bez dostarczenia lokalu zamiennego i pomieszczenia zastępczego, o ile podział bądź jego przyznanie jednemu z małżonków są możliwe.
Proszę zwrócić uwagę, że powyższe dotyczące separacji, jest identyczne z tym, co dotyczy rozwodów. A różnice? Najważniejsza jest taka, że o ile po orzeczeniu rozwodu można zawrzeć ponownie związek małżeński, to po separacji – nie. Separację natomiast można znieść i przywrócić stan poprzedni. Po rozwodzie ten, kto przyjął nazwisko współmałżonka, może wrócić do swojego poprzedniego nazwiska, a po orzeczeniu separacji – nie. W przypadku wypłacania alimentów rozwiedzionemu małżonkowi istnieje prawna granica zakładająca, że może to trwać pięć lat. Przy separacji takiego ograniczenia nie ma. Osoby w separacji zawsze obowiązani są do wzajemnej pomocy, jeżeli wymagają tego „względy słuszności” – to w zasadzie oznacza dla każdego sędziego, że w orzekaniu ma absolutnie wolną rękę.
Możliwe są dwie sądowe drogi uzyskania separacji. Pierwsza w trybie nieprocesowym, a druga standardowa. Tryb nieprocesowy polega na tym, że małżonkowie piszą do sadu okręgowego wspólny wniosek o orzeczenie separacji. Koszt – 100 zł. Procedura ogranicza się zwykle do jednej rozprawy, a postępowanie dowodowe polega na przesłuchaniu stron. Jak oboje napisali w pozwie, że nastąpił zupełny rozkład pożycia małżeńskiego; że brak jest więzi na płaszczyźnie uczuciowej, fizycznej oraz ekonomicznej i to przed sądem potwierdzą – to z sali sądowej wychodzą już jako pozostający w separacji. Ale uwaga! Z tego trybu mogą korzystać tylko ci, którzy nie mają dzieci poniżej 18 roku życia. Gdy małżeństwo je ma lub nie zgadza się ze sobą w kwestiach mieszkaniowych, majątkowych, czy jakichkolwiek innych, opłata w wysokości 100 zł staje się nieaktualna, podobnie jak i tryb nieprocesowy. A tryb standardowy kosztuje tyle samo, co za rozwód – 600 zł. Cdn.